1. pl
  2. en

"Jako więc wybrańcy Boży- święci i umiłowani- obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość," (Kol 3,12)

05 grudnia 2023

KONFERENCJA 2 - „noc ciemna” św. Matki Teresy trwała około 55 lat

Zacznę tę konferencje od świadectwa życia św. Matki Teresy z Kalkuty. Wiele osób, które czytały jej życiorys czy wspomnienia, wiedza ze większość swego długiego życia przeżyła ona w duchowej ciemności.

Święta kobieta, która na zewnątrz się uśmiechała, była dręczona doświadczeniem „nocy ciemnej”. Matka Teresa od początku swojego powołania mówiła: „Jeśli kiedykolwiek będę świętą na pewno będę świętą od ciemności. Będę stale nieobecna w niebie, aby zapalać światło tym, którzy pogrożeni są w ciemności na ziemi”. Święta w swoich listach pisała: „Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. Boga we mnie nie ma. Kiedy ból wywołany tęsknotą jest tak ogromny, po prostu tęsknie i tęsknie z Bogiem. Oto, co wtedy czuje. On mnie nie chce. Nie ma Go tam. Nie potrafię wyjaśnić tej tortury i bólu”. Matka Teresa z Kalkuty, pomimo ogromnej pustki, wewnętrznych cierpień i słabości, mogła ostatecznie doświadczyć tego, co przybliżało ją do Boga. W tej ziemskiej drodze ciągłe prosiła biskupów i kierowników duchowych o modlitwę: „Proszę o modlitwę, bo wszystko we mnie jest ścięte lodem. Tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać, bo w rzeczywistości wszystko jest dla mnie ciemnością. Najważniejsze jest, aby naszemu Panu przypadła cała radość. Ja naprawdę się nie liczę”. Nie czuła Boga, jednak mimo wszystko wierzyła, że Bóg jej nie opuści i wszystko robiła na Jego chwałę. Ostatecznie święta nie poddała się i wytrwała w tej ciemności do końca - mimo że czasem nie czuła Boga blisko siebie, ale czuła Go w drugim człowieku, któremu nieustannie pomagała.

Niektórzy mówią, że „noc ciemna” św. Matki Teresy trwała około 55 lat. W tym czasie nie czuła one w ogóle Bożej obecności na modlitwie, adoracji czy w sakramentach. Wyobraź sobie, że ktoś zamyka cię w ciemnym pokoju na 55 lat. Nie widzisz tej osoby, nie czujesz jej obecności, nie słyszysz jej głosu. Wyobraź sobie, że idziesz do kościoła na Msze św. i nic kompletnie nie czujesz, nic nie wynosisz w sercu. Wyobraź sobie, że idziesz na adoracje, że otwierasz Pismo Święte i czytasz, ale nic nie czujesz. Jak to jest nic nie czuć? Nie wyobrażamy sobie tego, bo my czyjemu i chcemy czuć Boga, relacje z Nim i relacje z innymi ludźmi. Czasem nawet na siłę szukamy tego czucia, bo daje nam ono pewność, że nie jesteśmy sami, że ktoś (Bóg, inni ludzie) nas kochają. Tylko co się dzieje, gdy ktoś przestanie nam okazywać miłość, gdy nie zainteresuje się nami, gdy nagle przestanie się do nas odzywać? Miałem kiedyś taką sytuację z jednym z moich przyjaciół który z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać. Najpierw próbowałem to sobie jakoś wytłumaczyć (zły dzień, brak czasu). Próbowałem się jakoś porozumieć, lecz on nie dawał mi żadnego wyjaśnienia. Potem zacząłem się siebie pytać: czy zrobiłem mu coś złego? Czy gdzieś jest w tym moja wina? (zamartwianie się) Potem był niepokój i zaczęła rodzić się złość, aż do myśli, w których dosłownie biłem go gołymi pięściami i życzyłem mu źle. A w końcu po kilku miesiącach on zaczął spokojnie ze mną rozmawiać. A teraz przenieśmy to nasze życie duchowe: co się dzieje w moim sercu, gdy Bóg chowa się za zasłoną nocy duchowej, gdy burzy moje pojęcie duchowej harmonii, gdy gaśnie światło, w które tak bardzo wierzyłem i z którego tak się cieszyłem? Co się dzieje, gdy do ogrodu mojej duszy przychodzi przymrozek i tak jak mówi Matka Teresa, wszystko ścina lód, i jest zimno, i wszystko wydaje się być martw. Wydaje się być, bo czy tak na prawdę mróz i zima wszystko w przyrodzie zabijają? Nie, nie zabijają, tylko zatrzymują. Przecież po jakimś czasie te same drzewa, które nie miały liści, znów są zielone i wydają soczyste owoce. Ta sama ziemia, zimna i twarda jak kamień wydaje znów delikatne kwiaty, które ładnie pachną i cieszą nasze oczy. Duchowy kryzys, czas nocy ciemnej, który jest jak zima dla naszej duszy może wydawać się zabójczy dla naszej wiary, podczas gdy on tę wiarę jedynie zatrzymuje, po to, by potem znów rozkwitła w człowieku, eksplodowała Bożym życiem bardziej niż przedtem.

Okazuje się, że brak zimy może mieć w przyrodzie bardzo poważne konsekwencje. Dlaczego? Dlatego choćby, że śnieg, który pada w zimie, topiąc się, zasila rzeki i strumienie, dając właściwy poziom wód i możliwość podlewania pól, rolnikom, z których to pól i sadów mamy warzywa i owoce na naszych stołach. Mniej wody oznacza susze, a ta wiąże się z obumieraniem zbiorów i większymi nakładami na wodę, które negatywnie nakręcają gospodarkę, gdyż skutkiem tego są wyższe ceny owoców i warzyw, a przez to chudsze nasze portfele.

I ktoś może powiedzieć: głupia zima, wcale nie jest potrzebna. A tu. Nieprawda! Także i ten okres w ciągu roku, gdy wszystko okazuje się martwe i zimne jest po coś potrzebny, po coś Bóg go stworzył. W życiu duchowym też po coś ta ciemność jest, skoro Bóg przyzwoli na jej istnienie. No bo teraz logicznie patrząc możemy się zapytać: dlaczego Matka Teresa, która przez 55 lat miała w duszy zamrażarkę, została świętą? Dlaczego kobieta, która mówiła: miejsce Boga w mojej duszy jest puste; Boga w mnie nie ma; On mnie nie chce, niema Go tam; dlaczego Kościół wyniósł ją na ołtarze? Przecież także słowa może by uznać za bluźnierstwo. Można by gdyby rzeczywiście były one wypowiedziane bez wiary, a tej Matce Teresie nigdy nie zabrakło, przeciwnie, to ta wiara, jak zalążek kwiatu pod grubą warstwą śniegu pokus zwątpienia i skorupą ziemi zobojętnienia przetrwał zimę, przetrwał ciemność nocy duszy i wystrzelił na koniec życia, ukazując jej świętość.

Ona może i nie czuła Boga, ale wiedziała, że On jest i nie dała nikomu ani niczemu wmówić sobie, ze jest inaczej. Choć żyła w środowisku przesyconym zapachem śmierci i cierpienia, jej wiara była czysta i piękna, jak kwiat, który wyrósł na kupie gnoju. Bo w gnoju zwątpienia twoja wiara wcale nie musi zgnić, może przetrwać i stać się czymś pięknym, jeżeli tylko ty znajdziesz w sobie siłę i motywację do trzymania tej wiary w swoim sercu. Bo to właśnie ona, a nie nasze uczucia decydują o sile naszej relacji z Bogiem. Uczucia są jak słodycze, wiara jest jak chleb. Nie da się ciągłe i wyłącznie karmić słodyczami, bo człowiek nie dość, że się nie naje, to jeszcze sobie zaszkodzi. Ale chleb jemy każdego dnia, ten sam chleb, który może nie pachnie jak słodka czekolada, który jest nieraz czerstwy i nie rozpływa się w ustach jak czekoladka, ale bez którego nie wyobrażamy sobie codziennego życia. Matka Terasa, gdy mówi o tym, co pomogło jej przetrwać ciemną noc duszy, nie wymienia uczuć, ekstaz, nie szuka wielkich uniesień duchowych, lecz skupia się na jej wierze, mówiąc: „tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać.” Nie mówi; silna wiara, piękna wiara, głęboka wiara, lecz ślepa wiara!

Ślepa, bo nie widzi Boga, bo żyje w ciemności, ale nie przestaje o Bogu myśleć, przypominać sobie o Nim, uświadamiać Jego istnienia. Cóż ma tyle i tylko tyle, nie zawsze można mieć to, czego się, pragnie, czasem trzeba się zadowolić tym, co się ma. Co robi Matka Teresa, gdy czuje się duchowo ślepa, gdy nic w swoim wnętrzu nie widzi? Ne panikuje, nie denerwuje się na siebie, na Boga, nie szuka winnych, nie wyrzuca Bogu złych intencji, co robi: CZEKA, nie wycofuje się z relacji z Bogiem, nie rezygnuje z Boga, CZEKA, ZATRZYMUJE SIĘ i skupia na tym, co ma robić dalej, bo w końcu życie idzie dalej, czy tego chce czy nie. Chorzy i umierający czekają, siostry w klasztorze jej potrzebują. Idzie dalej służyć, tak samo w życiu modlitwy; dalej się spowiada (choć mogła zwątpić), idzie na adoracje i siedzi godzinami, choć między nią z Jezusem jest mur, ciemność, bierze do ręki różaniec i przesuwa kolejne paciorki. I czeka, i czeka, i czeka…. Na co czeka? Aż Bóg się do niej odezwie, bo Ona nie przestanie się do Niego odzywać. Jak ślepiec Bartymeusz z Ewangelii, gdy krzyczał: Jezusie Synu Dawida, ulituj się nade mną. Jezus szedł dalej, lecz w końcu przystanął i kazał przywołać go do siebie. Jezus się odezwał dlatego, że człowiek nie przestał krzyczeć. Jezus przyszedł do Matki Teresy dlatego, że nie porzuciła swojej ślepej wiary, że w niej wytrwała. Rozumiesz już o co chodzi? O to byś w chwili ciemnej nocy swojej duszy nie spanikował, nie pomyślał, że Bóg cię opuścił lub ze Go niema. On tam jest, On dalej jest w twoim życiu. Nie zawsze musisz Go czuć, ale zawsze masz myśleć, że On jest i że cię kocha. To ma być twoja motywacja, która ma podtrzymywać w tobie Boże życie i sprawiać, byś nie gasił/a twojej gorliwości, bo kto jest odpowiedzialny za twoją gorliwość – TY! Dlatego nawet jeżeli nic nie czujesz w swoim sercu – idź dalej na adoracje. Nawet gdybyś na niej przysypiał, to nic, przysypiaj, ale z Chrystusem. Nie rezygnuj, by twoja noc wiary nie przerodziła się w noc zwątpienia. Otwórz Biblie i staraj się ją medytować nawet jeżeli nic nie rozumiesz, siedź przed tą księgą tyle, ile sobie założyłeś, a gdy skończy się czas medytacji, to zostań jeszcze 5 minut dłużej. Pokaz Bogu, że ci na Nim zależy! Weź Różaniec i domawiaj, nie rezygnuj. Jezus mówi w Ewangelii: dzięki wytrwałości ocalicie wasze życie, nie to ziemskie, lecz to wieczne.

Nie rezygnuj, wierz, że Bóg cię nigdy nie opuści. Zresztą największą głupotą jest w ogóle coś takiego mówić! Jak może cię opuścić Bóg, który cię stworzył i zbawił wydając na śmierć swego własnego Syna. Patrz często na krzyż, w nim jest oclenie od każdego zła i wyjście z każdej ciemności. Na koniec pytanie: dlaczego bywa tak, że nie czujemy czasem bliskości Boga?

Odpowiedzi może być wiele, ja podam tę, która mnie najbardziej dotyka, a o której mówi też św. Matka Teresa: po prostu tęsknię i tęsknię za Bogiem! Czasem Bóg się oddali byśmy na nowo mogli poczuć tęsknotę za Nim, byśmy uświadomili sobie Jego wartość. Bo jeżeli za kimś się nie tęskni, to znaczy ze oduczyło się już kochać tę osobę albo spadła one głęboko w dół hierarchii moich wartości. Pan Bóg ma prawo do naszej miłości, bo sam ukochał nas bezinteresowną miłością, w której dał nam wszystko. Podoba mi się ten cytat, który znalazłem, pisząc tę konferencję: „Wszystko, co wie świeca, nauczyła się w ciemności” (Mary Rubin). Ciemność duszy może stać się dla mnie doskonałą lekcją. Mogę się w niej nauczyć mocniej kochać Boga.

© Milosierni.com 2023

Milosierni13@gmail.com

(+1) 908 476 1477

"Jako więc wybrańcy Boży- święci i umiłowani- obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość," (Kol 3,12)  

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wysylam
Wysylam
Formularz został wysłany - dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!