1. pl
  2. en

"Jako więc wybrańcy Boży- święci i umiłowani- obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość," (Kol 3,12)

05 grudnia 2023

KONFERENCJA 4 -  „Kocham światło, ponieważ wskazuje mi drogę. Kocham ciemność, ponieważ wskazuje mi gwiazdy”

„Kocham światło, ponieważ wskazuje mi drogę. Kocham ciemność, ponieważ wskazuje mi gwiazdy”. Zawsze fascynowało mnie jak żeglarze potrafili w nocy, patrząc na gwiazdy ustalić kurs statku i tak go prowadziło, że nie wpadli na żadne skały, nie ugrzęźli na mieliźnie. W dzień łatwej znaleźć drogę, bo wszystko widać jak na dłoni, lecz w nocy, na środku oceanu, gdzie nie ma nic, prócz wody. Jak wyjdę dziś w nocy na zewnątrz i zobaczę jakieś tam święcące punkciki na niebie, ktoś inny wyjdzie w to samo miejsce i zacznie te punkciki łączyć w całość i nazywać je po imieniu, Jaka jest różnica między nami? Mamy te same oczy (może inny kolor) ten sam mozg i widzimy to samo niebo. Ja nie znajdę drogi, on ją znajdzie, ja zagubię się, on dotrze do celu. Gdzie jest problem? W tym, żeby się nauczyć szukać! A trudniej nauczyć się szukać w nocy niż w dzień. Przenieśmy się na chwilę do Nowego Testamentu do Ewangelii o Trzech Mędrcach. Szli oni za gwiazda i tak znaleźli Dzieciatko. No dobrze a co z resztą ludzi? Ta gwiazda nie świeciła tylko tym trzem panom, ona była widoczna dla każdego, cały ówczesny świat ją widział, lecz tylko ci trzej właściwie ją odczytali. Dlaczego? Bo to umieli, bo potrafili to odczytać, w ciemności i wpatrywali się w niebo. Nietrudno rozpoznać i odczytać znaki w pełnym świetle, lecz o wiele trudniej zrobić to w ciemności, gdzie praktycznie nic nie widać. Syn Boży przyszedł w nocy, lecz mało kto zobaczył Go i odczytał Jego Zbawcze przesłanie. A w ciemności mało jest znaków do odczytania, gdyż wszystkie są przykryte grubą warstwą ciemność. Gdy idę do naszej zakonnej kaplicy wieczorem posiedzieć z Panem Jezusem, lubię sobie wyłączyć wszystkie światła i zostawić tylko jedną czerwoną świeczkę, tzw. wieczną lampkę. Świeci ona nad Tabernakulum, którego też nie widzę. Mam tylko ten jeden znak, lecz on w zupełności mi wystarcza, gdyż świeci, jak gwiazda betlejemska tam, gdzie jest Jezus. Czy brak widzenia Tabernakulum, krzyża, ikony Matki Bożej, stacji Drogi Krzyżowej, ołtarza sprawia, że moja modlitwa jest gorsza? Czy jest jakaś niepełna lub bez gwarancji, że Bóg ja wysłucha? A ja mam poczucie, że jest lepsza, bo ta malutka lampa, ta świeca pozwala mi skupić się na tym, co najistotniejsze: na Bożej obecności. Pozwala mi uczyć się skupienia na Bogu. A co tobie pomaga skupić się na Bogu w ciemności? Nie pytam, o światłość, bo to oczywiste, że w światłości wszystko widzisz, pytam o znak/znaki, które pomagają ci rozpoznać Boga w ciemności nocy duszy. Pomagają rozpoznać po to, byś nie zwątpił w Jego obecność, byś odnalazł Go i nie zagubił się w tej ciemności, wchodząc na inną, grzeszną drogę. Bo wiedz o tym, że wszystkiemu co Boże w naszym życiu towarzyszy także to, co złe, to znaczy do nocy duszy, do twojej ciemności może przykleić się demon, Szatan, który będzie chciał skorzystać z okazji i wywieść cię na manowce grzechu, wpędzić w rozpacz. My mówimy o ciemnej nocy duszy jako o łasce, o szansie wkraczania na wyższy poziom relacji z Bogiem i tak rzeczywiście może się stać, ale pamiętajmy, że tam, gdzie jest dobro, tam również panoszy się zło. W ciemności jest wiele różnych świateł: trzeba umieć znaleźć to właściwe, to znaczy to pochodzące od Boga. A ono niekoniecznie będzie rzucać się w oczy, niekoniecznie będzie świecić najjaśniej. Zobaczmy Gwiazdę Betlejemską, wróćmy do niej na chwilę. Wszystkim nam zapewne wydaje się, że była ona wyjątkowa, większa niż inne gwiazdy, że świeciła mocniej. Jeżeli tak było, to dlaczego ludzie nie pytali o nią, nie zainteresowali się nią. Nawet uczeni Heroda o niej nie wiedzieli, gdyż zdali sobie sprawę o niej wówczas, gdy Herod ich przywołał i zaczął pytać. Kiedy nad naszymi głowami przelatuje jakaś kometa, to piszą o tym media na całym świecie, mówią o tym w każdych wiadomościach, a tu w Betlejem gwiazda wieszcząca narodziny Syna Bożego, a nikt nawet nie podnosi głowy, by na nią spojrzeć. Nie, to nie była jakaś wielka gwiazda, to była zwyczajna gwiazda, którą dostrzegali ci, którzy byli obyci z gwiazdami, którzy zajmowali się astrologią, mędrcy, którzy wpatrywali się w niebo być może każdego dnia, badając jego tajniki. A więc sądzę, że była to zwyczajna gwiazda, która nie rzucała się w oczy, bo taki właśnie jest Bóg: zwyczajny, nie rzucający się w oczy, nie narzucający się człowiekowi. Tak właśnie na świat przyszedł Zbawiciel: w nocy, w ciemności, w grocie, nie w świetle dnia, nie przy fanfarach, nie przy owacjach ludzi i nie w pałacu. W nocy nasz wzrok wyostrza się jeszcze bardziej po to, by znaleźć właściwy punkt odniesienia. W dzień nie mamy z tym problemu, w nocy jest o wiele trudniej. Dlatego uważam, że każda chwila ciemności, tej dobrej i tej zlej jest szansą, by czegoś się nauczyć, by odkryć Boga na dwóch różnych płaszczyznach: kontemplacji (by jeszcze mocniej ukochać Boga, zbliżyć się do Niego), bądź nawrócenia (by powrócić do Boga ze stanu grzechu, z duchowej śmierci obudzić się do nowego duchowego życia). Nigdy nie oburzaj się na twoją ciemność, lecz staraj się zrozumieć to, co Bóg chce ci przez nią powiedzieć. Bóg jest jak nauczyciel, a zadaniem nauczyciela jest przekazać uczniom wiedzę; nie tylko te łatwą i przyjemną, lecz także tę trudną i wymagającą. A naszym zadaniem jako uczniów jest przyswojenie tej wiedzy i późniejsze przełożenie jej nasze życie wdrożenie jej w konkretne działania, które mają przybliżyć nas do Boga.

„Kreatywność, podobnie jak samo życie ludzkie, zaczyna się w ciemności” (J.M. Cameron). Ciemność nie jest straconym duchowym czasem, lecz cennym czasem który może nam pomoc zmienić nas i nasze życie na lepsze. Dlaczego wiele dobrych, motywujących nas decyzji, obietnic, przyrzeczeń czynimy w okresie, gdy jest nam ciężko, gdy przechodzimy przez jakieś trudności, kryzysy? Dlaczego nie czynimy tego, gdy przechodzimy przez sukces lub gdy wszystko układa się dobrze i spokojnie w naszym życiu? Bo czujemy się słabo, źle, bo życie przestało nam smakować, bo mamy już dosyć siebie samych i naszego marazmu. Co zatem robimy? Wstajemy i postanawiamy wyruszyć w drogę, w nieznaną drogę, mając tylko to jedno światło, to jedno pragnienie w naszych sercach: odnaleźć Boga, bo gdy Go odnajdziemy, odnajdziemy też samych siebie. I wyruszamy, nawet jeżeli jest noc, bo nie ma czasu do stracenia, bo jutra może już nie być. Jesteśmy jak owi Trzej Mędrcy. Oni, gdy zobaczyli gwiazdę, nie zwlekali, nie czekali, gdyż wiedzieli, że to światło nie będzie trwać wiecznie i że jest ono szansa na odnalezienie Syna Bożego. Gdy zauważasz światło Boga na horyzoncie twej duszy, wyrusz, nie zwlekaj, bo w każdej chwili może ono zgasnąć. A zatem trzeba się spieszyć. Ostatni raz gwiazda betlejemska pojawiła się na niebie 21 grudnia 2020 roku, pierwszy raz od 800 lat i jeżeli ją przegapiłeś to następna taka szansa będzie za 797 lat. Życzę przyjemnego czekania. Myślę, że następne jej pojawienie się, będziemy obserwować już z góry (albo z dołu, nie daj Boże). 2000 lat temu tylko trzy osoby zobaczyły ją i wykorzystały szansę na spotkanie Zbawiciela. Reszta ludzi była zajęta sobą i nic ta Gwiazda nie zmieniała na niebie ich życia, chociaż była gwiazdą samego Syna Bożego. A zatem można w sobie przegapić Boże światło, można pozostać ślepym patrząc nawet na intensywne światło, mając normalne, zdrowe oczy. Można przegapić Boże światło, choć świeci ono najmocniej w duszy człowieka. „Przyszło do swojej własności, z swoi Go nie przyjęli.” Dlaczego Go nie przyjęli? Bo nie chcieli czy raczej nie rozpoznali? Dziwne, że Go nie rozpoznali, choć tylu proroków i patriarchów wskazywało na Jego przyjście. Prorok Izajasz żył około sześciu wieków przed narodzinami Jezusa a przewidział Jego przyjście i Jego Mekkę. Sześćset lat wcześniej wiedział o tym, nie mówiąc o innych prorokach i ludzie nic nie robili sobie za jego słów. Gdy ktoś znaczący obwieszcza ci, że przyjdzie do ciebie, to co? Nic nie przygotujesz, nie ugotujesz posiłku, nie posprzątasz domu, nie pójdziesz na zakupy? To co z ciebie za człowiek?! A tu o Jezusie prorok mówi już 600 lat wcześniej i żadnego odzewu. Widać 600 lat to wciąż za mało, żeby przygotować się na przyjście Pana. Ludzie nie przygotowali się, bo im nie zależało na Panu, co widać choćby w braku miejsca w gospodzie dla brzemiennej Maryi. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby kobiety w ciąży odesłać „z kwitkiem” od drzwi swego domu. Ale tak to już jest w naszym życiu: zajmujemy się wszystkim tylko nie Panem Bogiem, wiemy co, gdzie jest w tym świecie, znamy rozkład programu w TV, żeby nie przegapić ulubionego serialu, ale łatwo nie raz przegapić spotkanie z Jezusem i potem lakonicznie bez żalu w spowiedzi powiedzieć zapominałem się pomodlić. Czy my tak naprawdę wiemy, z kim mamy do czynienia? Czy zdajemy sobie sprawę kto chce przyjść do naszego życia? Wygląda na to, że nie, skoro Go nieraz nawet nie widzimy, bo oczy naszej duszy są utkwione w inne, ważniejsze dla nas rzeczy. Nikt nie widział narodzin Jezusa; był tylko św. Józef i zwierzęta. Zwierzęta okazały się lepsze niż ludzie, one choć nie maja zmysłu refleksji wykazały się lepszym poczuciem Boga niż my, ludzie.

Dlatego by nie przespać tej świętej nocy trzeba uświadamiać sobie prawdę o Bogu, uczyć się Go, być kreatywnym także w ciemności. Może od czasu do czasu obudzić się w nocy na modlitwę, otworzyć Biblie w ciemności, przy świetle świecy. Bo może się to okazać czas, w którym Bóg narodzi się w twojej duszy. Bo kto powiedział ci lub przyrzekł, że na pewno Bóg przyjdzie w dzień?

© Milosierni.com 2023

Milosierni13@gmail.com

(+1) 908 476 1477

"Jako więc wybrańcy Boży- święci i umiłowani- obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość," (Kol 3,12)  

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wysylam
Wysylam
Formularz został wysłany - dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!