1. pl
  2. en

"Jako więc wybrańcy Boży- święci i umiłowani- obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość," (Kol 3,12)

09 stycznia 2024

Mk 1, 7-11 - ...W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. ...

Mk 1, 7-11

Jan Chrzciciel tak głosił: «idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na Niego. A z nieba odezwał się głos: «Ty jesteś moim Synem umiłowanym, w Tobie mam upodobanie».

 

Zanim rozpoczął swoją publiczną działalność, w której nauczał, uzdrawiał, czynił cuda, przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela. Tak jak wielu innych ludzi przed nim, pozwolił się zanurzyć w nurcie rzeki, z tą jednak różnicą, że jako jedyny był bez skazy, bez winy, bez najmniejszego grzechu. Jezus postąpił tak jak grzesznicy chcąc pokazać nam i potwierdzić, że przez ten gest, symboliczne obmycie dokona się nasze oczyszczenie, nie cielesne, lecz duchowe. Tak bowiem jak ciało nie może być czyste bez wody, trzeba je każdego dnia obmyć w kąpieli, tak samo dusza, skażona brudem i smrodem grzechu również potrzebuje kąpieli, zbawczej kąpieli, którą jest chrzest święty. Każdy z nas u początku swojego życia otrzymał taką właśnie kąpiel, już nie w Jordanie, lecz w chrzcielnicy, nie z rąk Jana Chrzciciela, lecz kapłana, który reprezentował samego Chrystusa. Kąpiel ta miała nas oczyścić z grzechu pierworodnego, pierwszego brudu, pierwszej skazy na naszej duszy, z którą przychodzimy na świat, po to byśmy od początku byli poświęceni dla Boga, stali się Jego wyłączną własnością, by mógł On ucieszyć się nami jak ojciec, który raduje się swoimi dziećmi. Chrzest to nie tylko gest, spektakl, ceremonia czy tradycja, to wybranie, powołanie, zadanie, zobowiązanie na całe nasze życie, konkretna misja, którą będziemy realizować w całym naszym życiu. Wielkie rzeki biorą swój początek z małych źródełek, wypływających z gór. Te same rzeki potrafią potem zalewać całe miasta, dewastować setki hektarów pól, przesuwać ciężkie maszyny czy samochody, rozrywać drogi, wyrywać głęboko wbite słupy. Niesamowita i niezmierzona siła, która bierze swój początek z czegoś pozornie niewielkiego, mizernego, spokojnego. Podobnie jest z naszą wiarą. Potrafi być ona jak rwąca rzeka, dokonywać wielkich rzeczy w naszym życiu, pozwala przetrwać wielkie cierpienia, życiowe porażki, utratę kogoś bliskiego, daje siłę do wyjścia z grzechów, wyznania ich w konfesjonale, pomaga zostawić nałogi i grzeszne przyzwyczajenia, lecz u początku tego wszystkiego jest niewielki strumień, niepozorny, który zwie się chrzest. Wewnętrzna siła, wewnętrzny prąd, który kieruje nas ku Bogu. Jeśli dobrze ją skanalizujemy i skierujemy we właściwą stronę, tak jak czyni się z wodą budując kanały, zapory czy zbiorniki, będziemy mieli pewność, że całe nasze życie będzie dobrze nawodnione, zatem pełne miłości, dobroci, miłosierdzia, sprawiedliwości. Stanie się ono rzeką radości, obfitości i błogosławieństwa. Jeśli jednak nic z nią nie zrobimy, przestaniemy się zajmować Bogiem, zbagatelizujemy nasze chrześcijańskie życie, zaczniemy marnować Boże łaski, jak się marnuje wodę, zapanuje wówczas w naszym życiu susza i pustka, nasze serce stanie się pustynią. Największa pustynia świata Sahara jeszcze 5000 lat temu, była żyzną, lesistą krainą, poprzecinaną licznymi rzekami i jeziorami. Żyły tam liczne gatunki zwierząt, był to raj na ziemi. Dzisiaj to kupa piasku, bezkresnej pustki, spalonej i gorącej, na której ciężko przeżyć, bo nie ma wody. Dobry przykład na zobrazowanie kondycji naszego chrześcijańskiego życia. A nasze serca? Czy są żyzną, piękną, dobrze nawodnioną równiną czy przypominają raczej Saharę. Czy źródło chrztu świętego, które wytrysnęło w nas kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu przerodziło się w rwący, silny nurt wiary, miłości Boga i drugiego człowieka, wierności, życia duchowego i sakramentalnego, czy wyschło pod wpływem grzechu? Co my, ludzie ochrzczeni nosimy w swoich sercach? Życie czy śmierć, łaskę czy grzech, miłość czy obojętność? Najpiękniejszy kwiat, jeśli nie jest podlewany, w końcu uschnie, stanie się nic nie wartym śmieciem, który zamiast cieszyć oko, będzie budzić niesmak. Bóg kiedyś podlał kwiat naszego życia wodą chrztu świętego, teraz nasza kolej, byśmy nie uschnęli, utrzymali w nas Boże życie przez modlitwę, Eucharystię, spowiedź, dobre życie, pełnienie woli Bożej, przestrzeganie przykazań. Co robisz z twoim chrześcijańskim życiem, które zaczęło się na chrzcie świętym? Marnujesz je, rozlewasz jak wodę, czy szanujesz, tak byś sam mógł się napić i podzielić się z innymi? Ile razy pomyślałeś, tak sam od siebie o twoim chrzcie świętym? Ile razy podziękowałeś Bogu za twoich rodziców i chrzestnych, którzy pomimo tego jacy byli, przynieśli cię kiedyś do kościoła i ofiarowali Bogu? Nie pozwólmy, by nasz chrzest pozostał tylko zapisany na papierze parafialnych ksiąg, nie pozwólmy by myślenie o nim sprowadzało się tylko do wyciągania metryki, bo potrzebna do bierzmowania czy ślubu. Niech stanie się dla nas jak woda, czymś bez czego nie da się żyć.

Ojciec Marcin Cwierz, OSPPE

© Milosierni.com 2023

Milosierni13@gmail.com

(+1) 908 476 1477

"Jako więc wybrańcy Boży- święci i umiłowani- obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość," (Kol 3,12)  

Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wysylam
Wysylam
Formularz został wysłany - dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!