Użyte tu słowo „pożądliwość” można przetłumaczyć również jako „tęsknota”. Pożądliwość nie zawsze wypływa z nieczystości, zazdrości czy chciwości. Czasem jest ona spowodowana tęsknota za kimś lub za czymś, czego się nie ma, a chciałoby się mieć. Tęsknota wzbudza pragnienie, które może poprowadzić do grzechu, na przykład do cudzołóstwa, ale nie tylko, gdyż może się stać tak, że dana osoba czy przedmiot, których pragnie staną się dla mnie ważniejsze niż Pan Bóg. Dojdzie zatem nie tylko do cudzołóstwa, lecz także do bałwochwalstwa, do idolatrii, do postawienia kogoś lub czegoś na miejscu Pana Boga. Jezus bowiem rozróżnia dwa rodzaje cudzołóstwa: fizyczne i duchowe. Choć to drugie wydaje się niewinne, bo niewidoczne dla innych ludzi, to jest bardzo niebezpieczne dla duszy człowieka, ponieważ łatwo je popełnić i się do niego przyzwyczaić. Tęsknota za czymś rodzi się tak naprawdę wewnątrz człowieka, w jego sercu i tam pozostaje. Wcale nie musi być widoczna na zewnątrz, lecz wewnątrz rozsadza dusze pożądaniem i rozgrzewa serce niewłaściwą miłością. Co zatem czynić? To, co mówi Jezus: odcinać się od tego, wyłupywać z siebie te myśli i odrzucać je od siebie, by nie zakorzeniły się w duszy i nie odwróciły jej od prawdziwego źródła dobroci i miłości, jakim jest Pan Bóg. Lepiej stracić coś, co po ludzku wydaje się dobre i przyjemne, niż stracić miłość Boga, która przewyższa wszystko inne na tym świecie. Wszelka pożądliwość, która nie prowadzi do Boga jest niezdrowa i fałszywa, gdyż zwraca serce w inna stronę, oddalając nas od Pana. Bóg nie zabrania nam kochać, lecz trzeba miłość właściwie pojmować.