Pierwsze czytanie: (Dn 7, 9-10. 13-14)
Psalm (Ps 97 (96), 1-2. 5-6. 9 (R.: por. 1a i 9a))
Drugie czytanie (2 P 1, 16-19)
Kim jesteś, dokąd zmierzasz, jaki jest twój koniec? Jaki sens ma twoje życie i twoja śmierć? Jakie znaczenie mają te wszystkie dni, które giną w otchłani nicości, to życie, które przemija jak chmury na niebie, nie pozostawiając żadnego śladu, twoja tęsknota za nieśmiertelnością? Tekst o Przemienieniu Pańskim pozwala nam zobaczyć to, do czego dążymy, cel naszego życia. Pozwala nam tak na prawdę zobaczyć kim jest Jezus. W tym tekście widzimy Go podwójnie, choć jest to dalej ta sama osoba. Najpierw ten Jezus zwyczajny, odziany w tunikę, chodzący po ziemi, zmęczony, lecz za chwilę boski, odziany lśniącym światłem, o twarzy jaśniejące jak słońce. To nie jest inny Jezus, inny Zbawiciel, On po prostu jest przemieniony. My też jesteśmy podobni: na pierwszy rzut oka szarzy, zwyczajni, nic nie znaczący, lecz z drugiej strony stworzeni na brąz i podobieństwo Boga, noszący w sobie Jego światło. To światło widać w nas za każdym razem, kiedy spotykamy się z Jezusem, które to spotkanie przeminie nas, sprawiając, że stajemy się wewnętrznie inni, choć na zewnątrz ciągle ci sami. Może nasze koszule i spodnie nie znikają zastąpione białą tuniką, może nasze twarze nie rozbłyskują światłem jak żarówki, lecz dokonuje się w nas przemiana: potrafimy więcej i mocniej kochać, szybciej przebaczać, chętniej pomagać innym, gdyż sami doświadczyliśmy bożej pomocy, która nas przemieniła. To właśnie spotkanie z Bogiem pozwala nam poczuć kim tak na prawdę jesteśmy i po co żyjemy: po to, by przemieniać siebie i innych, czyniąc lepszymi w duchu miłości. Tej prawdy nie doświadczymy nigdzie indziej, jak tylko na modlitwie, na spotkaniu z Bogiem, z dala od wszystkiego, tak jak Jezus opuścił wszystko i udał się na górę WYSOKĄ, OSOBNO. Ważne są te dwa ostatnie słowa. Dlaczego ewangelista podaje wzmiankę o wysokości góry. Przecież wiadomo, że góra jest czymś wysokim. Wiele razy Jezus wychodził na górę, by się np. modlić, lecz żaden ewangelista nie wspominał przy tym, że była to wysoka góra. Tak jakby chciał pokazać, że czym wyżej, tym lepiej. Czym wyżej się wznosisz do Boga w relacji z Nim, tym piękniejszy staje się Jego obraz, tym wspanialszego Go odkrywasz, tym bardziej chcesz Go poznawać. Przemienienie dokonało się na wysokiej górze, nie na nizinie, to znaczy, że w życiu duchowym nie możesz zatrzymać się na płyciźnie, bo na płyciźnie nie ma Chrystusa, że po wierze się nie ślizga, lecz wiarę się zdobywa, wchodzi się coraz wyżej i wyżej w relacji z Bogiem. I kolejna ważna rzecz: przemienienie dokonało się na osobności, w cztery oczy, w intymności. Dlaczego Jezus nie przemienił się na przykład w Świątyni Jerozolimskiej? Przecież mógł to zrobić, byłoby to o wiele lepsze, gdyż więcej ludzi mogłoby to zobaczyć. Bóg jednak unika zgiełku, On najlepiej czuje się w ciszy, w oddaleniu od świata, gdzie najlepiej i najgłośniej można usłyszeć Jego Słowa. Świat czyni wokół ciebie tyle hałasu, abyś nie mógł zastanowić się nad podstawowymi problemami twego istnienia. Powiedz mi: kiedy ostatnio zrobiłeś głębszą refleksję nad swoim życiem? Kiedy poświeciłaś dłuższy okres czasu, by spojrzeć na siebie? Kiedyś jeden z naszych ojców postawił nam wyzwanie. Powiedział: idźcie do swoich pokojów, zamknijcie się i trwajcie przez dwie godziny w ciszy, nic nie robiąc, nic nie myśląc. Niby nic trudnego, lecz dosłownie po kilkunastu minutach zaczęły przychodzić rozproszenia, dziesiątki myśli, planów, ciało zaczęło się wiercić i w efekcie nikt nie wytrzymał nawet jednej godziny. Nie potrafiłem wytrzymać dwóch godzin ze sobą, nie potrafię wytrzymać godzinę na Adoracji Najświętszego Sakramentu, bo zaraz przychodzą jakieś myśli o różnych rzeczach, które w efekcie okazują się ważniejsze niż Pan Bóg. Żyjemy w hałasie, który zabija w nas poczucie refleksji, blokuje nam wejście w siebie, blokuje po coś, to znaczy byśmy nie doszli do dobrych wniosków o naszym życiu i nie dokonali istotnych zmian na lepsze. Świat daje nam gotowe odpowiedzi na wszystko, tak samo jak daje nam gotowe rzeczy, które możemy w jedną minutę, kilkoma kliknięciami kupić, a które kurier podwiezie nam pod drzwi. Wcale nie trzeba się starać. Dziś obcy człowiek naleje ci kawę za 3 dolary i ty lecisz dalej, bo nie ma czasu, bo tak wygodniej, bo nie mogę się zatrzymać, bo jak sos zatrzymam, to...., no właśnie co? Jak się zatrzymam to nie będę wiedział, co z sobą zrobić, nie będę wiedział, gdzie iść, nie będę wiedział kim jestem. Kiedyś mój ojciec duchowny powiedział mi: Marcin, musisz płynąć pod prąd, by zrozumieć kim jesteś. Do źródła płynie się nie z prądem, lecz pod prąd. Z prądem łatwiej płynąc, lecz co się wtedy dzieje? Oddalam się od źródła, oddalam się od prawdziwego siebie, oddalam się od sensu mojego życia. Każdy z nas zna takie słowo: ROZTARGNIENIE. Jest to wire naszych czasów, śmiertelna choroba zabijająca nasze dusze, przebiegła choroba trudna do zdiagnozowania, gdyż kryje się często pod płaszczykiem
dobrych, szczerych intencji. Tyle mam jeszcze do zrobienia, nie mogę tego zostawić, to jest ważne, muszę być produktywna, nie mogę tracić czasu, pomodlę się w samochodzie, muszę zbawić cały świat. Świat jest dziś pełny takich Mesjaszy, co innych chcą pouczać, ustawiać im życie, poprawiać, nawracać, lecz dalecy są od własnego nawrócenia i zbawienia. Obyśmy nigdy tacy nie byli, gdyż jest to nawet nielogiczne: jak mnoga pomóc innym, jeżeli nie chcę najpierw pomoc samemu sobie? Jezus takich ludzi nazywa obłudnikami i do nich kieruje słowa: Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata. Czy jesteś roztargniony? Czy żyjesz w roztargnieniu, za szybko, bez refleksji? Czy twoje życzenie pędzi za szybko? Jeżeli tak to wyhamuj, bo stracisz nad sobą kontrolę i duchowo się poranisz, a nawet zabijesz. Czy Bóg każe ci tyle biegać, skakać, napinać się w tym życiu? Dlaczego ciągle biegniesz, spiesząc się nie wiadomo po co? Zatrzymaj się i pomyśl o wieczności. Niedługo będziesz musiał zatrzymać się na zawsze! Tyle, że wówczas nie będzie już czasu na refleksję, na przemienienie. Spójrz z boku na życie, które ucieka, aby ocenić je z mądrością i nie dać się przez nie opanować.
Ojciec Marcin Cwierz, OSPPE